Koci Sad to nie tylko najwyższe
wzniesienie gminy Rogoźno i powiatu obornickiego, ale również miejsce pełne
uroku i posiadające bardzo ciekawą historię. W 1813 odbyła się tu bitwa
pomiędzy wojskami napoleońskimi i rosyjskimi, a w pierwszej połowie lat 50-tych
ćwiczenia wojskowe ze szczytu wzgórza obserwował marszałek Konstanty
Rokossowski.
Latem
2018 roku - w dniu 15 sierpnia, czyli w Święto Wojska Polskiego, harcerze z
hufca ZHP w Obornikach, w ramach projektu historycznego dofinansowanego przez
powiat obornicki, ustawili przy wjeździe do Słomowa od strony Parkowa, przy
stojącej tu ceglanej kapliczce maryjnej z 1948 roku, dwie tablice informacyjne.
Stoją one u stóp malowniczego wzgórza nazywanego Kocim Sadem i zawierają
informacje na temat bitwy, jaka rozegrała się na nim w dniu 10 lutego 1813
roku, a więc 205 lat temu.
Walczącymi
stronami był powracający z nieudanej wyprawy moskiewskiej Napoleona Bonaparte,
a składający się z Polaków 4 Pułk Piechoty Legii Nadwiślańskiej, dowodzony
przez Sykstusa Estkę (siostrzeńca Tadeusza Kościuszki) oraz zdecydowanie
przeważające liczebnie wojska rosyjskie pod dowództwem generałów Woroncowa i
Czernyszowa. Pomimo, że 4 Pułkowi przybył, z odległych o 10 km Obornik, z odsieczą francuski generał
Jean Baptiste Girard, Rosjanie odnieśli zdecydowane zwycięstwo. W bitwie
zginęło 80 żołnierzy 4 Pułku, 10 żołnierzy ściągniętego przez Girarda
posterunku westfalskiego i 10 Rosjan. W wyniku wygranej bitwy armia carska dwa
dni później zajęła Oborniki. Bitwa była największym tego typu wydarzeniem w
historii powstałego w 1793 roku powiatu obornickiego.
Mieszkańcy
okolicznych terenów odebrali inicjatywę harcerzy bardzo pozytywnie, tym
bardziej, że na Kocim Sadzie do dziś odnajdywane są sporadycznie żołnierskie
guziki i ołowiane kule będące pozostałościami po starciu. A u najstarszych mieszkańców
upamiętnienie fragmentu historii wzgórza wywołało wspomnienia z młodzieńczych,
powojennych lat.
Należy
w tym miejscu podkreślić, że Koci Sad jest najwyższym wzniesieniem powiatu,
liczącym najpewniej 118 m n.p.m. (niektóre źródła podają też wysokość 119 m
n.p.m.). Dziś w pobliżu kulminacji wzniesienia stoi antena będąca telewizyjną stacją bazową,
jednak w okresie powojennym znajdowała się tutaj wysoka drewniana wieża, będąca
wojskowym punktem obserwacyjnym służącym do nadzorowania ćwiczeń na poligonie
Biedrusko.
W
lokalnej pamięci zachowało się, że ćwiczenia wojskowe oglądał z tej wieży sam
marszałek Konstanty Rokossowski. Urodzony w 1946 roku Jan Kaszluga, zasłużony strażak,
będący z uwagi na znakomitą pamięć żywą kroniką dziejów Parkowa, wspomina: - We wrześniu 1953 w Parkowie i okolicach
odbywały się wielkie ćwiczenia wojskowe. Żołnierze kryli się w okopach, a po polach jeździły czołgi. Wojska było mnóstwo. Żołnierze
zajeżdżali też do Parkowa. Rozpoczynałem wtedy szkołę, jednak pamiętam, jak
starsi mówili, że ćwiczeniom z wieży na górze w Słomowie przypatruje się osobiście marszałek Rokossowski -
opowiada Jan Kaszluga, a fakt wielkich ćwiczeń wojskowych, które odbywały się w
pierwszej połowie lat 50-tych potwierdza inny rodowity parkowianin, Zygmunt
Łukaszewicz.
Wieżę
na wzgórzu pamięta również rodowity mieszkaniec Słomowa Jacek Wolniewicz.
Wskazuje jednak, że ćwiczenia odbywały się w 1954 roku. Potwierdza też, że
obserwował je osobiście marszałek Rokossowski, co wówczas nie było tajemnicą
dla mieszkańców Słomowa.
To
czy manewry odbywały się w roku 1953, czy też w 1954, nie koliduje z faktem, że
Konstanty Rokossowski był wtedy ministrem obrony Polski Rzeczpospolitej Ludowej
(funkcję tę pełnił w latach 1949-56). Ponadto w latach 1952-56 był
wicepremierem.
Postać
marszałka oceniana jest niejednoznacznie. Pochodził on ze starej wielkopolskiej
rodziny szlacheckiej pieczętującej się herbem Glaubicz, która przyjęła nazwisko
od wsi Rokosowo w okolicach Gostynia. Urodził się w roku 1896, a w 1918 wstąpił do Armii
Czerwonej. Na fali czystek stalinowskich, został w 1937 aresztowany pod
zarzutem szpiegostwa na rzecz Polski i poddany torturom, przez które do końca życia miał problemy z chodzeniem
(miażdżono mu młotkiem palce nóg), stracił oko i dziewięć zębów.
Podczas
II wojny światowej został amnestionowany i przywrócony do służby na stanowiska
dowódcze. W czasie działań wojennych, dowodząc między innymi 1 i 2 Frontem
Białoruskim, zyskał opinię najlepszego z dowódców radzieckich i jednego z
najwybitniejszych dowódców wojskowych II wojny światowej. Uznawany jest też za
jedynego z wysokich dowódców sowieckich, który rachował koszty ludzkie i
minimalizację strat. W 1944 roku został marszałkiem ZSRR, a w 1949 marszałkiem
Polski.
W
trakcie Poznańskiego Czerwca 1956 Rokossowski zaproponował wysłanie wojska do
Poznania w celu stłumienia protestów, co poskutkowało ogromnym rozlewem krwi. W
tym samym roku, po nastaniu przywództwa Władysława Gomułki i na fali
„październikowej odwilży” wyjechał z Polski - po niewybraniu do nowego Bura
Politycznego KC PZPR oraz odwołaniu z funkcji ministra obrony i wicepremiera.
Przed wyjazdem powiedział do jednego ze swoich zaufanych generałów: - Ot Cymbarewicz ironia losu, w Rosji ja był
Polakiem, a w Polsce Ruskim.
Rokossowski
zmarł w Moskwie w 1968 roku. Jako wybitnie zasłużony dla ZSRR został pochowany
na cmentarzu przy Murze Kremlowskim w Moskwie.
Warto
teraz wrócić do wzgórza Koci Sad, zwanego inaczej Górą Michałowską (od
nieistniejącej już wioski Michałowo, która znajdowała się po południowej
stronie) lub Górą Słomowską. Jego najwyższą partię porasta las, który zajmuje
powierzchnię około 8 ha. Środkiem lasu i jednocześnie grzbietem morenowego
wzgórza prowadzi niezwykle malownicza ścieżka mająca długość około 500 m i
będąca idealnym miejscem do spacerów. Na wzgórze prowadzi kilka polnych dróg,
które wykorzystywane są głównie przez miejscowych rolników. Z Kociego Sadu
zobaczyć można urzekającą panoramę okolicznych wsi (w tym Słomowa, Szczytna,
Parkowa, Pacholewa, czy Uchorowa) oraz pól, łąk i lasów, sięgającą wielu
kilometrów.
Poza
Kocim Sadem w Słomowie jest też niewielki pagórek nazywany Kocią Górą. Znajduje
się on naprzeciw miejscowego cmentarza, za pomnikiem Orła Białego. Z pagórkiem
tym związane jest lokalne podanie o znajdującej się tam tajemniczej dziurze.
Wrzucony do niej przedmiot spadać ma niesamowicie długo.
Błażej
Cisowski
 |
Zdjęcie wykonane w 1950 roku z wieży kościoła w Parkowie. W tle widoczny Koci Sad. Można wyobrazić sobie czołgi jadące po polach... (fot. arch. autora) |
 |
Tablice ustawione przez harcerzy z Hufca ZHP Oborniki (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Panorama z Kociego Sadu (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Panorama z Kociego Sadu (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Panorama z Kociego Sadu (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Panorama z Kociego Sadu (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Na Kocim Sadzie (fot. Błażej Cisowski) |
 |
Na Kocim Sadzie (fot. Błażej Cisowski) |